niedziela, 23 listopada 2014

Pasztet warzywny z kaszą jaglaną i orzechami

To chyba najlepszy pasztet warzywny jaki jadłam do tej pory. Znalazłam go na stronie jadlonomia.com. Jego pierwotna nazwa to pasztet warzywny doskonały. I taki jest naprawdę. Szczerze polecam. Jedzą go nawet zażarci mięsożercy. 




Potrzebujemy:
- 1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (czyli ok. 3/4 szkl. suchej)
- 1 szklanka zmielonych orzechów laskowych*
- 1 por - biała część,
- 2 marchewki,
- 2 pietruszki,
- 75 do 100 ml oleju roślinnego np. rzepakowego
- 2 laski selera naciowego,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 lub 3 łyżki sosu sojowego,
- 2 ziarna ziela angielskiego,
- 2 listki laurowe,
- 1 łyżeczka majeranku,
- 1 łyżeczka suszonej pietruszki,
- 1/2 łyżeczka tymianku (dałam świeży),
- 1/2 łyżeczki lubczyku (pominęłam),
- duża szczypta gałki muszkatołowej,
- sól i pieprz.

Marchewkę i pietruszkę obieramy, ścieramy na tarce o grubych oczkach. Czosnek siekamy. Seler kroimy w drobną kostkę.

Pora kroimy w talarki. W garnku o grubym dnie lub dużej patelni na rozgrzany olej wrzucamy pora wraz z zielem angielskim i listkami laurowymi. Smażymy ok. 5 minut aż się ładnie zeszkli i będzie miękki. Wyjmujemy przyprawy. Teraz jest najlepszy moment, bo potem jak wrzucimy resztę warzyw trzeba się będzie naszukać szczególnie ziarenek ziela angielskiego.

Wrzucamy marchew, pietruszkę, selera i czosnek, Przykrywamy i dusimy ok. 15 minut -  do miękkości warzyw.

Do dużej miski wrzucamy kaszę jaglaną, przygotowane wyżej warzywa (mogą być takie ciepłe), olej, orzechy i resztę przypraw oraz sól. Blendujemy na gładką masę. Mieszamy jeszcze łyżką. Próbujemy czy nie trzeba jeszcze doprawić i przekładamy do małej keksówki. Ja blaszkę wyłożyłam jeszcze papierem do pieczenia.

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. na 40 - 50 minut. Studzimy. Wstawiamy do lodówki, najlepiej na noc. I gotowe. 



* Orzechy laskowe przed mieleniem podprażyłam na suchej patelni. Przełożyłam takie gorące do słoika. Zamknęłam słoik nakrętką i trzęsłam nim dość energiczne aż większość "skorupek" pospadała. Przełożyłam partiami do młynka i zmieliłam. Żeby otrzymać 1 szklankę mielonych orzechów potrzeba mniej więcej 3/4 całych. 

niedziela, 16 listopada 2014

Krem z buraków z malinami

Dawno mnie Nie było. Trochę z powodu obowiązków zawodowych, Trochę dlatego, że szukałam własnej, nowej "drogi" kulinarnej. Jeszcze jej nie odnalazłam do końca, ale ciesze się że zaczynam zmieniać swoje nawyki żywieniowe. Bo to czy będziemy zdrowi, w dużym stopniu zależy od tego co jemy. Będę więc gotować bardziej "zielono", więcej warzyw i owoców, mniej mąki pszennej. Na początek propozycja to przepyszny krem z buraków z dodatkiem malin. Te dwa smaki świetnie się uzupełniają. Pomysł wypatrzyłam tutaj . Przepis nieco zmieniłam, żeby zupka była bardziej lekkostrawna .






Potrzebujemy:
- 0,5 kg buraków,
- 120 g malin, mogą być mrożone,
- 0,5 litra bulionu warzywnego,
- 2 ziemniaki (opcjonalnie),

Dodatkowo: śmietana jogurt grecki Albo Albo kozi serek.







Najpierw przygotowujemy buraki. Są dwa sposoby: 1. Obieramy, kroimy na mniejsze kawałki i gotujemy na parze ok. 60 minut; 2. Dokładnie szorujemy i nieobrane kroimy na połówki, owijamy w folie aluminiowa i pieczemy w 160 st.C. przez 60 minut.


Bulin zagotowujemy, wrzucamy pokrojone ziemniaki oraz buraczki (pieczone należy obrać i pokroić na mniejsze kawałki). Gotujemy ok. 15 minut - aż buraki i ziemniaki będą miękkie. Wrzucamy maliny i gotujemy jeszcze 5 minut. Doprawiamy sola i pieprzem i dolewamy bulionu jeśli trzeba. Wszystko razem blendujemy. Podajemy z dodatkiem śmietany, jogurtu lub serka.



niedziela, 3 sierpnia 2014

Sałatka z kurczakiem i owocami

Znudziły mi się już kanapki w pracy, dlatego coraz częściej przygotowuje sobie rano sałatki. Ponieważ rano nie mam zbyt wiele czasu - musi to być coś dość szybkiego w przygotowaniu, bez uszczerbku na smaku. Troszkę mięska, owoce, sałata lodowa i ser pleśniowy. Takie są składniki jednej z moich ulubionych sałatek.
/przepis własny/



Potrzebujemy:
- kilka umytych liści sałaty lodowej,
- 1 kiwi,
- ser pleśniowy np lazur - ok. 5 - 10 dag,
- garść winogron
- pieczone piersi kurczaka (przepis poniżej)
oraz sos składający się z:
- oliwy z oliwek,
- kilku kropel soku z cytryny,
- kilku kropel octu balsamicznego,
- 1 łyżeczki przegotowanej wody,
- soli, pieprzu.

Pieczone piersi z kurczaka:
Najlepiej na kilka godzin wcześniej piersi zamarynować w marynacie z: 1 łyżeczki soku z cytryny, kilku potłuczonych ziaren gorczycy, kilku szczypt czosnku granulowanego oraz papryki słodkiej i ostrej, soli, pieprzu i oliwy. Następnie piersi przekładam wraz z marynatą do naczynia żaroodpornego, wlewamy 2 łyżki wody. Zamykamy i pieczemy w temp. 180 st. C przez maks. 30 minut. Studzimy.

Sałatę rwiemy na kawałki. Kurczaka i ser pleśniowy kroimy w małą kostkę. Kiwi w półplasterki. Dodajemy umyte winogrona. Zalewamy sosem. Gotowe. Smacznego.

Sałatka zamiast kanapki!



Sałatka z kaszą jaglaną i tuńczykiem

Właściwości zdrowotne kaszy jaglanej są podobno nieocenione. Możecie o nich poczytać na różnych stronach internetowych. W imię zdrowego odżywania zaczynam więc przygotowywać zdrowe sałatki z kaszą jaglaną z moimi ulubionymi dodatkami. Mam nadzieję, że Wam też będą smakować.
/przepis własny/



Potrzebujemy:
- 1/3 szklanki kaszy jaglanej,
- 1 puszka tuńczyka w sosie własnym,
- 1/3 pęczka szczypiorku,
- 1 łyżeczka majonezu (opcjonalnie można użyć więcej jogurtu),
- 1 łyżka lub dwie jogurtu naturalnego,
- 2 jajka,
- garść zielonych oliwek,
- sól, pieprz.

Kaszę jaglaną wsypujemy na sitko. Solidnie przelewamy wrzątkiem, aby pozbyć się charakterystycznej dla niej goryczki. Do garnka lub rondelka wlewamy dwa razy tyle co objętość kaszy jaglanej wody, doprowadzamy do wrzenia, lekko solimy, wrzucam kaszę i gotujemy pod przykryciem zgodnie z instrukcją na opakowaniu (ok. 20 minut). Gotową kaszę studzimy.

Jajka gotujemy na twardo.

Do miseczki wrzucamy kaszę, posiekana jajka, szczypiorek, rozdrobnionego tuńczyka i pokrojone (na połówka lub na plastry) oliwki. Majonez mieszamy z jogurtem, solą i pieprzem. Mieszamy razem z sałatką. Chłodzimy w lodówce kilka godzin. Gdy biorę ją do pracy - rano przygotowuje, robi się szybko, i w pracy odstawiam do lodówki. Smacznego


Sałatka zamiast kanapki!

niedziela, 20 lipca 2014

Duszone polędwiczki z jabłkami....

w sosie musztardowym. Pomysł na szybki i pyszny obiad. Przepis znalazłam tutaj. A pochodzi z książki GoodFood "The collection". Miałam je zrobić w piątek, ale lenistwo mnie ogarnęło i zaciągnęłam męża do polskiego baru z chińskim jedzeniem. Miałam ochotę na zupę PHO. Taką też zamówiłam, z makaronem ryżowym typu wstążki i kurczakiem. Mąż taki sam makaron ale smażony. Pierwszy potrawę otrzymał mój mąż. Moje wątpliwości wzbudziła już smażona cebulka (tak jak do hot dogów), którą był posypany makaron (na chińskim daniu???). Reszta bez smaku,a tłuszczu co nie miara. Po chwili podano moją zupę. Pływało w niej od groma szczypiorku i jakieś mięso z żółtą skórką. Jak się domyślam to kurczak obsypany curry albo kurkumą, bo też smaku nie miało to za nic. Bulion rozwodniony. Wyjadłam jedynie makaron. Reszta fuj. I tak oto wyleczyłam się na jakiś czas z jedzenia w byle jakim barze (choć mają już chyba 5 miejscówek w Warszawie - pytanie kto tam je i dlaczego ???). W sobotę załapaliśmy się na obiad u mamy, a dziś zrobiłam te polędwiczki z pieczonymi ziemniakami. I były przepyszne. Poniżej podaję przepis z moimi drobnymi zmianami.




Potrzebujemy:
- 1 polędwiczka o wadze ok. 500 g,
- 1 duża cebula,
- 1 lub 2 kwaśne jabłka,
- 1 łyżka musztardy francuskiej (z całą gorczycą),
- trochę zielonej pietruszki (opcjonalnie),
- 300 ml bulionu,
- 2 liście laurowe,
- sól, pieprz, 2 łyżki mąki i olej do smażenia.




Polędwiczkę pozbawiamy błon, kroimy na plastry o szerokości ok. 2 cm. Obtaczamy w mące. Smażymy na niewielkiej ilości oleju na złoto. Na końcu posypujemy solą i pieprzem. Przekładamy do naczynia np. małego garnka, który przykrywamy. Na tej samej patelni podsmażamy cebulę pokrojoną w piórka. Gdy cebula się lekko zezłoci, wrzucamy jabłko pokrojone na ósemki. Chwilę smażymy razem aż jabłko się przysmaży na rumiano. Wrzucamy polędwiczki, wlewamy bulion, dodajemy liście laurowe i musztardę. Delikatnie mieszamy. Dusimy pod przykryciem ok. 15 - 20 minut. Jeśli trzeba podlewamy wodą. Gotowe danie posypujemy posiekaną natką pietruszki. Smacznego :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Crostata czereśniowa ....


... czyli tarta z panna cottą i galaretką czareśniową, która powstawała u mnie w nocy z soboty na niedzielę. Gotowa była o godzinie 2 i wtedy mogłam spokojnie iść spać, bo moje dzieło chłodziło się już w lodówce :) Moja siostra i mąż krytykują takie nocne gotowanie, ale z tego co czytałam na innych blogach, to lubiący gotowanie tak mają :) Wracając do tarty, to przepis znalazłam tutaj, a pierwotnie pochodzi z włoskiego magazynu Sale & Pepe, Czerwiec 2007. To pyszna tarta na cieniutkim kruchym cieście, z lekką nutą waniliowej panna cotty, a dominującym smakiem czereśni. Bardzo lekkie ciasto, idealne na upały.



Potrzebujemy (foremka ok. 20 - 25 cm):
Na ciasto:
- 125 g mąki pszennej (u mnie pół na pół z krupczatką),
- 75 g masła,
- 1 żółtko,
- szczypta soli,
- 50 g cukru pudru.
Na panna cottę:
- 250 ml śmietany kremówki 30%,
- 50 g cukru,
- 1 laska wanilii (nie miałam, więc częściowo zastąpiłam cukier zwykły
 cukrem z prawdziwą wanilią),
- kilka kropel cytryny
- 10 g żelatyny.
Na galaretkę czereśniową:
- 1/2 kg czereśni,
- 10 g żelatyny,
- kilka kropel cytryny,
- 50 g cukru,
- 50 ml wody.



Masło wyjmujemy z lodówki i zostawiamy, żeby ociepliło się i nieco zmiękło. Do malaksera lub blendera wsypujemy mąkę, cukier puder, sól i razem miksujemy, aż powstanie "mokry piasek". Przesypujemy do miseczki, dodajemy żółtko i szybko zagniatamy. Ciasto zawijamy w folię spożywczą i chowamy do lodówki na ok. 30 minut. Formę do tarty smarujemy masłem.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Na stolnicy obsypanej lekko mąką (najlepiej krupczatką) rozwałkowujemy ciasto i przekładamy do formy tworząc brzegi wysokości ok. 1 cm. Ciasto nakłuwamy widelcem i przykrywamy folią aluminiową. Pieczemy 20 minut. Zdejmujemy folię i dopiekamy jeszcze 5 minut. Zostawiamy do ostygnięcia.

Krem panna cotta: Żelatynę rozpuszczamy w odrobinie ciepłej wody. Śmietankę podgrzewamy wraz z cukrem, kilkoma kroplami cytryny i wanilią (ma być gorąca, ale nie wrząca). Pozwalamy, żeby chwilę ostygła i dodajemy żelatynę. Dobrze dość długo razem mieszamy, co całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Studzimy i zostawiamy, żeby zaczęła tężeć. Można wstawić do lodówki będzie szybciej, ale trzeba wtedy często do kremu zaglądać. Przelewany na podpieczony spód. Wstawiamy do lodówki, żeby warstwa stężała.

Galaretka czereśniowa: Kilka czereśni zostawiamy wraz z ogonkami (do ozdobienia tarty). Resztę kroimy na połówki i wyjmujemy pestki. Zalewamy w garnku 50 ml wody, dodajemy cukier, kilka kropel cytryny i gotujemy razem 5 minut. Żelatynę mieszamy z odrobiną ciepłej wody. Dodajemy powstały płyn z czareśni. Mieszamy do rozpuszczenia żelatany. Wlewamy do czereśni. Mieszamy dokładnie. Studzimy aż lekko będzie tężeć. Na boki tarty układamy odłożone czereśnie i wylewamy zimną galaretkę czereśniową. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Smacznego :)




sobota, 12 lipca 2014

Chleb orkiszowy piwny

Nareszcie mam czas dodać nowy wpis. Cały dzień pada deszcz, więc oprócz zakupów nic dziś nie planowałam. Nawet mój kot przechodzi tylko z jednego do drugiego swojego ulubionego miejsca do spania. On też nie lubi takiej pogody. Ale coś jeść trzeba. Zrobiłam kolejny raz chleb orkiszowy na drożdżach z dodatkiem piwa. Ostatnio zachwycam się mąką orkiszową. Wypieki mają delikatniejszy smak niż z mąki pszennej i są zdrowsze. A ten chleb, jak na drożdżowe pieczywo, długo zachowuje świeżość - nawet do 4 dni. Pasuje do wszystkiego. Świetny na kanapki do pracy. Polecam. Przepis opracowałam na podstawie receptury na Piwny chleb orkiszowy z książki "Chleb" Barbary Jakimowicz-Klein.



Potrzebujemy:
- 15 dag mąki orkiszowej typ 700,
- 35 dag mąki orkiszowej pełnoziarnistej typ 2000 lub 3000,
- 350 ml chleba pszenicznego np Łomża Białe (w temp. pokojowej),
- 50 - 100 ml wody,
-1,5 łyżeczki soli,
- 2 łyżeczki drożdży suszonych,
- 2 - 3 łyżki oleju rzepakowego lub oliwy,
- dodatkowo olej do smarowania formy, otręby lub pełnoziarnista mąka do posypania.

Do miski wsypujemy mąki, wlewamy piwo, dodajemy drożdże, sól, olej i na początek wlewamy 50 ml wody. Wyrabiamy ciasto ok. 5 minut,dolewając, jeśli potrzeba wody, tak żeby powstała mięciutka kula i tylko lekko kleiło się do rąk. Odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę lub więcej (standardowo w przypadku ciasta drożdżowego - do podwojenia objętości).

Podłużną keksówkę smarujemy olejem i wysypujemy mąką i otrębami (lub tylko mąką). Wyrośnięcie ciasto chwilę wyrabiamy i przekładamy do keksówki. Obsypujemy wierzch mąką. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 - 50 minut.

Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C. Jeśli mamy taką możliwość wstawiamy do niego również naczynie z wrzącą wodą. Jeśli w piekarniku jest para, chleb lepiej wyrośnie. Wstawiamy wyrośnięte ciasto i pieczemy ok. 50 - 55 minut.  Po 15 minutach pieczenia wyjmujemy naczynie z wodą z piekarnika, bo inaczej chleb może się nie upiec. Po wyłączeniu piekarnika zostawiamy w nim chleb na kilka minut. Wyjmujemy z piekarnika i wyjmujemy z keksówki. Standardowo chleb studzimy na kratce. Smacznego  :)



niedziela, 1 czerwca 2014

Pieczone pierogi ze szpinakiem i fetą

Zebrałam w tym roku swój pierwszy plon szpinaku. Pomysł na pierogi pieczone z ciasta półkruchego chodził za mną od dawna. Dziś udało mi się go zrealizować. Polecam stanowią świetną zimną przekąskę.



Potrzebujemy: 
Na ciasto:
- 30 dag maki pszennej,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 100 g schłodzonego masła,
- 5 łyżek kwaśnej śmietany 18%,
- 1 jajko,
- pół łyżeczki soli.
Na farsz:
- 3 garście świeżego szpinaku,
- 1 lub 2 ząbki czosnku,
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej,
- kostka fety,
- sól, pieprz,
- 1 łyżka masła.

Przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodajemy pokrojone w kostkę masło. Siekamy do momentu, aż masło będzie wielkości małego groszku. Teraz dodajemy pozostałe składniki tj. śmietanę, jajko, sól. Szybko wyrabiamy. Owijamy folią spożywczą i chowamy do lodówki na ok. 30 minut. 

W tym czasie przygotowujemy farsz.

Szpinak siekamy i podsmażamy na patelni na łyżce masła. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Jeszcze chwile smażymy razem. Zdejmujemy z ognia i odciskamy na sitku sok. Przekładamy do miseczki i doprawiamy pieprzem, gałką muszkatołową i lekko solą  - niedużo, bo feta dostarczy jeszcze dużo soli. Gdy szpinak ostygnie, dodajemy pokrojoną lub pokruszoną na niewielkie kawałki fetę. Farsz gotowy.

Wyjmujemy 1/3 ciasta i rozwałkowujemy na grubość trochę większą niż na gotowane pierogi. Wycinamy koła. Układamy farsz i zaklejamy pierogi. Ja na końcu jeszcze dociskam widelcem, żeby pierogi miały ładną falbankę. Układamy na wyłożonej pergaminem blaszce. Wstawiamy na drugą od dołu szynę piekarnika nagrzanego do 190 st. C.  Pieczemy 25 minut. 



Czas na szpinak 4!

poniedziałek, 26 maja 2014

Ciasto jogurtowe z truskawkami

Bardzo lubię ciasta z owocami, szczególnie jogurtowe.  Jednak jakoś niespecjalnie "miałam do niego rękę". Nie chciało mi ładnie wyrosnąć. Któregoś dnia w drodze z pracy trafiłam na wpis u Słodkiej Babeczki. Miała ten sam problem co ja. Pomyślałam sobie, że może i mi się uda. Zakupiłam truskawki, wreszcie polskie, cudownie pachnące. I wieczorem zabrałam się za przepis..... I ciasto urosło- to już super, a do tego jeszcze pyszne. Zgodnie z opisem Słodkiej Babczki - wilgotne i puszyste. Polecam, praktyczne robi się samo :) Myślę, że duże znaczenie ma temperatura składników. Jajka i jogurt należy wyjąć znacznie wcześniej, przed przygotowaniem ciasta, żeby ogrzały się do temperatury pokojowej.



Potrzebujemy:
- 2 szklanki mąki pszennej,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 3/4 do 1 szklanki cukru,
- 1 szklanka gęstego jogurtu naturalnego
(ja użyłam gęstego bakomy, może też być grecki),
- 1 paczka cukru wanilinowego - 16 g,
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliwego
(ja nie miałam więc użyłam 1 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią),
- 2 duże jajka,
- 25 g roztopionego i ostudzonego masła lub oleju
(ja użyłam oleju).
- i truskawki - ok. 500 g
- na koniec cukier puder.

Truskawki myjemy i dzielimy na połówki (większe na ćwiartki). W jednej misce przesiewamy mąkę wraz z proszkiem do pieczenia. W drugiej misce ubijamy jajka z cukrem do białości (od 7 do 10 minut). Teraz dodajemy masło lub olej oraz jogurt. Krótko miksujemy do połączenia składników. I ostatni krok łączymy masę jajeczną z mąką. Ja dodawałam mąkę do jajek w trzech etapach. Za każdym razem krótko mieszając łyżką drewnianą. Po dodaniu całej mąki wymieszałam łyżką bardzo delikatnie, żeby nie pozbawić masy puszystości, ale za to do całkowitego połączenia składników.

Ciasto wylewamy do blaszki (wymiary 25 / 25 lub tortownica o szerokości 26 cm). Wyrównujemy i układamy truskawki.  Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Czas pieczenia to ok. 35 - 40 minut (do suchego patyczka). Po upieczeniu studzimy. Przed podaniem obsypujemy cukrem pudrem.



Milion smaków truskawek


niedziela, 11 maja 2014

Cielęcina w potrawce

Cielęcina to bardzo zdrowe mięso. Dlatego staram się co jakiś czas przyrządzić coś z cielęciny. Na razie moim hitem jest potrawka z przepisu Marka Łebkowskiego Doskonała kuchnia polska. To cielęcina z goździkowo - cytrynową nutą. Pierwszy raz kiedy przygotowałam tą potrawę bałam się użyć całej ilości goździków z przepisu. Wydawało mi się, że ich smak zepsuje mi wszystko. Nic bardziej mylnego. Nadają wspaniałego aromatu całej potrawie.

Potrzebujemy:
- 500 do 700 g cielęciny bez kości,
- 600 ml wody,
- 1 duża cebula lub 2 małe,
- 200 g marchewki,
- 1/4 selera,
-2 liście laurowe,
- 6 ziaren ziela angielskiego,
- 6 szt. goździków,
- 1 cytryna,
- 1 łyżka mąki,
-3 łyżki masła,
- sól, cukier,
- pieprz.


Mięso myjemy i wkładamy do garnka, zalewamy wrzącą wodą w podanej w przepisie ilości. Szumujemy. Cebulę koimy w drobną kostkę. Podsmażamy na łyżce masła. Ja jeszcze dodałam 1 łyżkę oleju. Gdy się zezłoci przekładamy do gotujące się mięsa. Wrzucamy liście laurowe, ziele angielski i goździki. Po 40 minutach dodajemy w całości marchewki oraz selera. Gotujemy jeszcze 20 minut.

Wyjmujemy mięso i marchewkę. Wywar odcedzamy na sitku i zostawiamy. Będzie dalej potrzebny.

Mięso kroimy w niedużą kostkę. Marchewkę w półkrążki (w oryginalnym przepisie w kostkę). Cytrynę szorujemy i przelewamy wrzątkiem. Ścieramy skórkę i wyciskamy sok. Ja dodałam tylko sok z połowy cytryny.

Na patelni rozpuszczamy 2 łyżki masła. Posypujemy mąką i smażymy do momentu, gdy na powierzchni zaczną się pojawiać pęcherzyki powietrza., wlewamy wówczas wywar, dodajemy sok i otartą skórkę z cytryny. Doprawiamy solą, cukrem, pieprzem. Dusimy ok. 15 minut pod przykryciem. Od czasu do czasu mieszając. Pasuje do ryżu lub kaszy krakowskiej.


sobota, 10 maja 2014

Gulasz segedyński


Na zrobienie tego gulaszu namówiła mnie moja siostra. Praktycznie po kolei robi wszystkie przepisy z książki Mięsna duszone i gotowane na 100 sposobów. Ja przygotowałam tą potrawę łącząc recepturę z tej książki oraz z tego bloga. Efekt: mój mąż po spróbowaniu od razu chwalił, że mu bardzo smakuje, co się nie zdarza często. Jeden tylko błąd zrobiłam na samym początku, co skutkowało małą ilością sosu w gulaszu. Pomyliłam paprykę ostrą ze słodką i zamiast pół łyżki wsypałam całą, kopiastą łyżeczkę ostrej, węgierskiej, wędzonej papryki. Na szczęście uratowałam mięso, wylałam bulion, który w trakcie przyrządzania wlałam do szynki i nalałam nowego, ale już w mniejszej ilości, bo zdawałam sobie sprawę z faktu, że część aromatu z mięsa niestety wylądowało w kanalizacji razem z ostrą papryką (tu na szczęście). Ale mimo przykrej przygody gulasz był smaczny, a Wam wyjdzie nieco więcej sosu :) Do gulaszu pasowały idealnie pieczone ziemniaczki tego przepisu.


Potrzebujemy:

- 60 dag szynki wieprzowej,
- 60 dag kiszonej kapusty,
- 1/3 łyżeczki wędzonej papryki,
- 1/4 łyżeczki ostrej papryki (opcjonalnie, jeżeli ktoś lubi bardzo ostro),
- 1 pełna łyżeczka słodkiej papryki,
- 400 ml bulionu,
- 2 cebule,
- 2 łyżki smalcu lub oleju,
- 2 łyżki mąki pszennej,
- 1/4 łyżeczki nasion kminku,
- 2 - 3 ząbki czosnku,
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego,
- sól, pieprz.




Mięso dokładnie myjemy, osuszamy i kroimy  w kostkę. Oprószamy mąką. Na patelni rozgrzewamy tłuszcz i obsmażamy mięso do zrumienia. Przekładamy do garnka z grubym dnem. Przykrywamy pokrywką. Na patelni, na której smażyło się mięso, podsmażamy cebulę pokrojoną w pół krążki. Dodajemy do mięsa. Teraz dokładamy wyciśnięty przez praskę czosnek, kminek, papryki i chwilę razem przesmażamy. Wlewamy bulion, solimy i dusimy pod przykryciem na małej mocy, co jakiś czas mieszając, aż mięso będzie miękkie - ok. 1,5 do 2 godzin.

Kiszoną kapustę przelewamy wodą, żeby pozbyć się trochę kwaskowatości. Zalewamy w garnku wodą. Nie za dużo, tak żeby praktycznie tylko przykryła kapustę. Gotujmy na bardzo małej mocy 40 minut. Odlewamy.

Gdy mięso będzie już miękkie, dodajemy kapustę, koncentrat pomidorowy, mieszamy i gotujemy jeszcze 5 minut. Jeśli potrzeba - doprawiamy. Podajemy z ziemniakami lub kaszą.





Pieczone ziemniaki

Przez kilka lewniwych dni w wyjątkowo długą majówkę dogadzałam nam kulinarnie. Śniadania, obiady, desery... Wszystko w wersji "slow food". Może nie do końca zdrowo, ale na pewno pysznie. Do jednego z obiadów podałam pieczone ziemniaki. Pomysł na nie zaczerpnęłam z programu Jamie'go Olivera Najpyszniejsze święta Jamiego. Nie do końca wszystko zrobiłam tak jak w programie, bo nie zapamiętałam. Ale i tak wyszły obłędne. Pycha... Przypieczona, chrupiąca skórka, aromat przypraw. Mogłabym je jeść codziennie.



Potrzebujemy:
- 1 kg ziemniaków,
- sól,
- pieprz,
- oliwa,
- ulubione przyprawy:
* w mojej wersji: czosnek (ok. pół główki) i rozmaryn,
* można jeszcze użyć: ziół prowansalskich, przyprawy do ziemniaków.

Ziemniaki obieramy i kroimy w ćwiartki, a większe można w ósemki. Wrzucamy do zimnej wody. Lekko solimy i od momentu wrzenia gotujemy 5 minut. Wylewamy do durszlaka, odcedzając cała wodę i pozwalamy im kilka minut odparować. Piekarnik rozgrzewamy do 220 - 210 st. C. W tym czasie naczynie żaroodporne smarujemy solidnie oliwą z oliwek. Wrzucamy ziemniaki. Polewamy na nie jeszcze 2 do 3 łyżek oliwy i mieszamy, żeby pokryły się oliwą. Solimy jeszcze delikatnie - najlepiej taką solą mieloną młynkiem, obsypujemy przyprawami. Między ziemniakami układamy czosnek w łupinkach, ale zgnieciony. Jeżeli dodamy czosnek wyciśnięty przez praskę lub pokrojony to się spali podczas pieczenia. Wstawiamy do piekarnika na środkowy poziom na około 40 - 60 minut. I gotowe. Smacznego.



Ta chrupiąca skórka.... .... .....





wtorek, 8 kwietnia 2014

Ciasteczka Digestive domowym sposobem

Digestive to obok delicji ciastka, które mi się nigdy nie znudzą. Dlatego gdy zobaczyłam przepis właśnie na te ciastka na blogu Gotuje, bo lubi (pierwsze źródło przepisu znajduje się tu), byłam zachwycona. Ciastka niezwłocznie poczyniłam ostatnimi siłami wczoraj wieczorem. Już nie czekałam aż ostygną. Poszłam spać a oblałam je czekoladą rano. Wyszły obłędnie, bardzo wierne oryginałowi. Super. Na pewno będę je często przygotowywała.



Potrzebujemy:
- 1 i 1/3 szklanki płatków owsianych górskich,
- 1 szklanka mąki orkiszowej - ja miałam orkiszową chlebową,
(ale można zastąpić pszenną np. pełnoziarnistą Lubelli),
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 100 g zimnego masła dobrej jakości, pokrojonego w drobną kostkę,
- 1/3 szklanki brązowego cukru - najlepiej Dark Muscovado,
- 1/3 łyżeczki soli + sól do posypania (w płatkach lub mielona gruboziarnista),
- 4 do 6 łyżek mleka,
- 100 g (lub mniej) czekolady mlecznej do polania ciastek.


Ciasto można wyrabiać od początku ręcznie - wtedy trzeba wcześniej krótko rozdrobnić (ale nie na pył) płatki owsiane w blenderze. Można też ułatwić sobie życie i od razu wszystkie składniki (oprócz mleka) wrzucić do kielicha blendera. Ja wybrałam opcję drugą więc blendowałam chwilę składniki aż powstało coś w rodzaju kruszonki.Wtedy przerzuciłam ciasto do miski i dodałam mleko. Najpierw 4 łyżki, ale doszłam do wniosku, że ciasto jest za bardzo suche. Dodałem wtedy jeszcze 2. Zagniotłam ciasto jak zwyczajne ciasto kruche.

Teraz należy ciasto rozwałkować. W tym celu trzeba uciąć dwa płaty papieru do pieczenia (ok. 50 cm długości). Między nimi ułożyć ciasto i rozwałkować je na grubość ok. 5 - 3 milimetrów. Można już wycinać okrągłe ciastka o szerokości podobnej do "sklepowych" digestive.

Tak przygotowane ciastka ułożyłam na blaszce wyłożonej pergaminem. Nie trzeba zachowywać dużych odstępów, bo ciastka praktycznie nie rosną. Ciastka pozostawiłam na 10 minut w chłodnym miejscu - u mnie to był balkon. Można też w lodówce.

Piernik rozgrzałam do temperatury 175 st. C. Piekłam 15 minut. Upieczone ciastka przełożyłam na kratkę do ostygnięcia.

Czekoladę rozpuściłam w kąpieli wodnej (nie należy rozgrzewać do wysokiej temperatury bo się przypali). Oblałam ciastka  rozpuszczoną czekoladą i oprószyłam (bardzo delikatnie) świeżo mieloną solą. Po  zastygnięciu czekolady ciastka gotowe do jedzenia:)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Pizza na aromatycznym razowym cieście z brokułami

Pizza jest jednym z moich ulubionych dań. Jem ją bardzo często. Żeby nie przysłużyła się do odkładania zbędnych kilogramów zaczęłam ją przygotowywać w wersji light tzn: na cieście z dodatkiem aromatycznego oregano oraz z otrębami pszennymi lub orkiszowymi (błonnik zawarty w otrębach wspomaga odchudzanie oraz trawienie, a jednocześnie sprawa, że danie jest bardziej sycące), najchudszą wersją sera - białej mozarelli oraz z warzywami. Moje ulubione warzywne dodatki to brokuły, cebula oraz kukurydza. Pizzę piekę na kamieniu, więc nie natłuszczam formy, a przy tym ciasta. Nie muszę już rezygnować z mojej ulubionej potrawy. Myślę, że na taką pizzę mogli by sobie pozwolić nawet Kudłaci kucharze na diecie (obok potraw z  przepisów zamieszczonych w tej książce).

Potrzebujemy (na 2 pizze):
Na ciasto:
- 400 g mąki pszennej typ 550,
- 3 czubate łyżki otrębów pszennych lub orkiszowych,
- 1 łyżka suszonego oregano,
- ok. 3/4 szklanki letniej wody,
- 5 g drożdży suszonych,
- 1/4 łyżeczki soli,
- 1/2 łyżeczki cukru.
Na sos pomidorowy:
- puszka pomidorów bez skórki,
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego,
- przyprawy: ostra papryka, oregano bazylia, pieprz
- sól.
Dodatki:
- jedna kulka mozarelli w zalewie,
- ugotowane al dente różyczki brokułów,
- puszka kukurydzy,
- plasterki szynki,
- cebula.

Z podanych składników zagniatamy mięciutkie ciasto (klasyczne ciasto drożdżowe). Odstawiamy na około godzinę do wyrośnięcia.

W tym czasie przygotowujemy sos: pomidory rozgniatamy widelcem (oczywiście bez zielonych końcówek) i wraz z zalewą doprowadzamy do wrzenia i na bardzo małym ogniu, gotujemy od czasu do czasu mieszając przez 20 minut. Teraz je blenderujemy. Dodajemy koncentrat pomidorowy i gotujemy jeszcze 5 minut lub nieco dłużej. Sos musi być bardzo gęsty. Doprawiamy solą, pieprzem oraz przyprawami. Gotowy sos odstawiamy - nie musi być wystudzony, może pozostać letni.

Przygotowujemy dodatki: mozarellę kroimy na cienkie plasterki. Brokuła dzielimy na niewielkie różyczki. Kukurydzę odcedzamy z zalewy, a cebulę kroimy w piórka. Plasterkom szynki nadajemy wybrany przez siebie kształt (cienkie paski lub całe plastry).

Piekarnik wraz z kamieniem nagrzewamy do 230 st. C.

Ciasto dzielimy na 2 części. Rozwałkowujemy na cienki placek. Smarujemy sosem pomidorowym. Układamy kilka plastrów mozarelli oraz resztę dodatków. Pieczemy na kamieniu do pizzy ok. 10 minut. Bez kamienia nieco dłużej - ok. 15 minut. Smacznego :)


http://bit.ly/Oo6J5p.
Gotuj i chudnij jak Kudłaci Kucharze!




Pulpety na parze w pomidorowym sosie....


... czyli klasyka w dietetycznym wydaniu. Jak już
wcześniej pisałam w jednym z moich postów lubię oglądać programy Kuchni plus. Zawsze mogę się czegoś nowego nauczyć, zainspirować pomysłami doświadczonych kucharzy. Kudłaci kucharze to jeden z programów, dzięki któremu "odchudziłam" część dań przygotowanych przeze mnie. Została także wydana ich książka .
Tym razem na potrzeby konkursu przygotowałam pulpety z chudego drobiowego mięsa (piersi), gotowane na parze, nie smażone, co sprawia, że są jeszcze bardziej dietetyczne. Do pulpetów przygotowałam szybki sos pomidorowy z nutą czosnku i bazylii, który niezmiennie jest wersją light, bo nie  ma w nim nic wysokokalorycznego bądź tłustego. A wszystko to podałam z makaronem. Danie to będzie jeszcze bardziej zdrowe i dietetyczne - jeśli użyjemy makaronu pełnoziarnistego. Całość, żeby przy okazji chudnięcia nie pomniejszać wrażeń smakowych, można posypać tartym parmezanem lub pecorino.

Potrzebujemy:
Na pulpety:
- 1 podwójna pierś z kurczaka,
- 1 ząbek czosnku,
- 1 płaska łyżka bułki tartej,
- 1 łyżeczka oliwy z oliwek,
- świeże lub suszone zioła: rozmaryn, bazylia,
- sól, pieprz.
Na sos:
- 1 szklanka passaty pomidorowej,
- 2 łyżeczki przecieru pomidorowego,
- 1 ząbek czosnku,
- świeża bądź suszona bazylia i duużo oregano,
- sól, pieprz.

Do kielicha blendera wrzucamy pokrojone na mniejsze kawałki mięso drobiowe, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz pozostałe składniki. Blendujemy kilka chwil, aż mięso będzie całkowicie zmielone. Formujemy pulpety (żeby nie kleiły się do rąk, należy je zwilżyć wodą lub oliwą). Gotujemy w parowarze (lub innym naczyniu o takiej możliwości) ok. 20 minut.

W tym czasie przygotowujemy sos: Passatę doprowadzamy do wrzenia i na wolnym ogniu odparowujemy wodę ok. 10 minut. Dodajemy czosnek oraz przecier, gotujemy na bardzo wolnym ogniu, często mieszając 5 minut. Dodajemy resztę przypraw.

Pulpeciki polane sosem pomidorowym podajemy z makaronem - pełnoziarnistym lub tradycyjnym. Posypujemy tartym parmezanem (pecorino lub corregio). Smacznego :)

Przepis dodaję do akcji Kudłaci kucharze na diecie
http://bit.ly/Oo6J5p.
Gotuj i chudnij jak Kudłaci Kucharze!


niedziela, 30 marca 2014

Chałka karmelowa

Chałka przypomina mi dzieciństwo. To relikt PRL, który nadal sprzedawany jest w piekarniach. Ale smak teraz kupionej chałki to już nie to samo co kiedyś. Dlatego jak mam na nią ochotę, nie ma wyjścia, przygotowuje ją sama. Niedawno natknęłam się na oryginalną wersję chałki - karmelową. Od razu wiedziałam, że przepis wypróbuje. I naprawdę warto. Ma wspaniały kolor i aromat. Miałam okazję przy tym wypieku pierwszy raz karmelizować cukier. Za pierwszym razem się nie udało. Myślę, że dałam za małą moc kuchenki. Ale za drugim wszedł wspaniały brązowy karmel. Poniżej podaję przepis na chałkę z książki Domowy chleb. Bułki i bułeczki z moimi drobnymi zmianami.

Świetna z masłem, twarogiem i miodem


Potrzebujemy (na 1 chałkę):
- 500 g mąki pszennej typ 550 (najlepiej),
- 1/2 szklanki cukru,
- 2 łyżki wody,
- 5 łyżek śmietany kremówki 30 %,
- 40 g świeżych drożdży,
- 2 łyżki letniego mleka do zaczynu + ok. 4 łyżeczek do ciasta,
- 1/2 łyżeczki cukru do zaczynu,
- 1 jajko,
- 2 żółtka,
- 150 g masła,
- 1/2 łyżeczki soli.
I na kruszonkę:
- 1/4 szklanki mąki,
- 1/4 szklanki cukru brązowego lub zwykłego,
- 30 g masła.

Najpierw przygotowujemy karmel. Do rozgrzanego garnka z szerokim, grubszym dnem lub patelni (nie teflonowej) wsypujemy cukier, zalewamy 2 łyżkami wody. Na dość mocnym (ale nie najmocniejszym) ogniu karmelizujemy cukier aż będzie pięknie brązowy. Nie mieszamy ale od czasu do czasu potrząsamy garnkiem, żeby nie przywarł do dna. Zdejmujemy z ognia. Dodajemy 80 g masła. Mieszamy aż się rozpuści. Wlewamy kremówkę i mieszamy aż się rozpuści. Zostawiamy aż ostygnie.

Następnie robimy zaczyn: do wysokiej szklanki rozkruszamy drożdże i ucieramy z cukrem aż się zaczną rozpuszczać. Wlewamy mleko. Mieszamy. Zostawiamy aż drożdże zaczną pracować i będzie już ich cała szklanka.

W tym czasie ucieramy masło z przygotowaną wcześniej masą karmelową. Dodajemy 1 jajko. Chwilę ucieramy. Dodajemy po 1 żółtku cały czas ucierając. Dodajemy do masy mąkę, sól, zaczyn i wyrabiamy ciasto drożdżowe (czyli do momenty, gdy przestanie się kleić do rąk). Jeżeli ciasto jest za twarde dodajemy mleka.

Gotowe ciasto w misce przykrytej folią odstawiamy aż podwoi objętość na ok. 1 godzinę.

W tym czasie przygotowujemy kruszonkę: Mieszamy cukier z mąką, dodajemy zimne masło i rozcieramy je z mąką i cukrem palcami. Wstawiamy do lodówki.

Teraz dzielimy ciasto na 3 równe części i formujemy długie wałki o grubości ok. 3 - 4 cm. Zaplatamy w warkocz. Przekładamy na blachę wyłożona pergaminem. Posypujemy kruszonką.

Przykrywamy ściereczką i zostawiamy aż urośnie ( 20 - 30 minut).

Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C. Pieczemy chałkę przez ok. 35 - 40 minut.


poniedziałek, 3 marca 2014

Sernik Tiramisu

Na ten sernik miałam ochotę od razu jak tylko go zobaczyłam u Liski (White Plate). Przeraziła mnie jedna rzecz: 3 - 4 godziny pieczenia. W niedzielę postanowiłam. Zrobię go :)  Efekt: Przepyszny, puszysty sernik z polewą z kawy. Pycha. Zmniejszyłam porcję o prawie połowę, bo chciałam jednocześnie wypróbować moją nową foremkę o średnicy 16 cm z TK Max. Obok w nawiasie podaję oryginalne ilości składników na tortownicę o średnicy 22 cm. W większości przypadków tak jak Liska, odmierzyłam składniki w naczyniu z podziałką na mililitry.




Potrzebujemy:

Na spód:
- 100 g (200g) biszkoptów podłużnych lub zwykłych,
- 20 ml (60ml) cukru,
- 30 ml (60 ml) roztopionego masła.

Na masę:
- 250 g (450g) macarpone,
- 250 g (450g) półtłustego twarogu trzykrotnie mielonego,
- 110 ml (230 ml) cukru,
- 35 ml (60ml) rumu lub Amaretto,
- 30 ml (60ml) mąki ziemniaczanej,
- 1 ml (2ml) soli,
- 2 (4) jajka.

Na kawową galaretkę:
- 60 ml (120ml) mocnej kawy lub espresso,
- 60 ml (120ml) gorącej wody
- 1 płaska łyżeczka (czubata do podwójnej porcji) żelatyny.


Biszkopty miksujemy w blenderze na pył. Mieszamy z cukrem i  roztopionym masłem.
Tortownicę smarujemy masłem. Przekładamy "biszkoptowe ciasto" do tortownicy. Formujemy spód i boki mocno ugniatając. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 st. C. na 7 minut.


Oba rodzaje serków i cukier mieszamy mikserem na niskich obrotach aż się połączą. Następnie dodajemy rum, mąkę ziemniaczana oraz sól. Dalej chwilę miksujemy wolno. Następnie dodajemy po jednym jajku. Po każdym miksujemy do połączenia składników. Po ostatnim mieszamy aż masa będzie gładka i kremowa.


Wylewamy masę na podpieczony spód. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 100 st. C. Pieczemy ok. 2,5 godziny w przypadku mniejszej tortownicy, a w większej - 3 - 4 godziny. Wierz ma być cały ścięty, ale nie przypieczony. Po wyłączeniu piekarnika kilka minut czekamy. Dopiero potem lekko uchylamy drzwi piekarnika i studzimy nie wyjmując sernika. Po ok. godzinie wyjmujemy sernik i pozostawiamy aż ostygnie.


W tym czasie robimy galaretkę kawową. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie. Wlewamy do kawy. Mieszamy dokładnie. Gdy będzie chłodna wstawiamy do lodówki. Co kilka minut mieszamy. Kiedy będzie tężała wylewamy na ostudzony sernik. Wstawiamy do lodówki najlepiej na całą noc.


Karpatka z kremem malinowym

Kilka tygodni temu zamówiłam na allegro kilkanaście starych numerów magazynu "Kuchnia". Chciałam zobaczyć co kilka lat temu można było znaleźć w gazetach kulinarnych. W numerze z listopada 2006 roku znalazłam obszerny artykuł Biały ptyś dla dziewczyny...  Nigdy jeszcze nie robiłam parzonego ciasta ptysiowego i pomyślałam, że czas to zmienić. Wybrałam szybki przepis na karpatkę z malinami i mascarpone. Receptury na ciasto trzymałam się wiernie. I bardzo dobrze, ciasto jest świetne. Urosły mi niezłe karpaty, tylko trzeba się nieźle namachać łyżką przy mieszaniu. Krem jest przejawem mojej tęsknoty za latem, za malinami, truskawkami, jagodami....



Potrzebujemy na ciasto:
- 1 szklanka mąki,
- 1/2 szklanki mleka,
- 1/2 szklanki wody,
- 100 g masła,
- 1 łyżeczka cukru,
- szczypta soli,
- 4 jajka.

Mąkę przesiewamy. Mleko, masło, wodę, cukier i sól podgrzewamy w garnku do zagotowania. Gdy tylko zawrze zdejmujemy z ognia i wsypujemy mąkę. Bardzo szybko mieszamy (najlepiej drewanianą łyżką) do uzyskania jednolitej masy. Całość podgrzewamy na niewielkim ogniu, cały czas szybko mieszając przez 3 - 4 minuty. Powinno wyparować część wody, a ciasto ma przypominać bardzo gęste puree ziemniaczane. Zdejmujemy z ognia. Dalej mieszamy ok. 2 - 3 minut aż ciasto nieco przestygnie. Teraz dodajemy po jednym jajku. Po każdym mieszamy dotąd aż składniki się połączą. Ciasto powinno być jednolite i błyszczące, o gęstości budyniu.

Piekarnik rozgrzewamy do 220 st. C. Dużą blachę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia. Papier smarujemy cieniusieńką warstwą oleju (inaczej będzie problem z oderwaniem od ciasta po upieczeniu). Przekładamy ciasto na środek blachy. Rozprowadzamy po całej blaszce (cienką warstwą). Najłatwiej zrobić to łyżką posmarowaną olejem. Wstawiamy na środkowy poziom. Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 200 st. C i dopiekamy jeszcze ok. 10 - 15 minut. Ciasto ma zbrązowieć, ale się nie spalić. Po wyłączeniu piekarnika otwieramy drzwiczki. Po kilku minutach możemy wyjąć ciasto i zostawić do ostygnięcia.

Potrzebujemy do kremu:
- 1 czubata łyżka żelatyny,
- 2 do 3 szklanek mrożonych malin,
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 1/3 szklanki cukru,
- 200 g serka mascarpone,
- 300 ml śmietany kremówki - 30%,
- 1 fix do ubijania śmietany (opcjonalnie)
- 1/4 szklanki wody.

Maliny podgrzewamy wraz z cukrem i sokiem z cytryny aż powstanie sos. Następnie maliny przecieramy przez sito, aby pozbyć się ich pestek. Żelatynę zalewamy gorącą wodą. Dokładnie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Łączymy z malinowym sosem. Energicznie i dokładnie mieszamy. Gdy sos ostygnie łączymy z mascarpone. 

Śmietanę ubijamy. Jeśli wybieramy opcję bardziej puszystego kremu dodajemy śmietan fix (zgodnie z przepisem na opakowaniu). Do ubitej śmietany partiami dodajemy malinowe mascarpone i delikatnie mieszamy.

Masę wstawiamy na ok. 10 - 15 minut do lodówki, żeby nieco stężała.

Teraz ciasto kroimy na pół. Na jednej części rozsmarowujemy masę. Przykrywamy drugą częścią. Trzymamy w lodówce. Smacznego :)


Mascarpone Karnawał 2014
Ciasto parzone

niedziela, 16 lutego 2014

Piersi z kurczaka pod pierzynką

I znowu sposób na piersi z kurczaka.... :) Ten przepis dość często powtarzam, bo to szybki sposób na pyszny obiad. Pierś z kurczaka pod przykryciem tartej marchewki z pietruszką, a to wszystko przykryte warstwą majonezu. Podaje razem z ziemniakami. Przepis znalazłam kiedyś na portalu Wielkie Żarcie.


Potrzebujemy:
- 2 podwójne piersi z kurczaka,
- 3 marchewki,
- 2 nieduże pietruszki,
- 3 łyżki majonezu,
- 2 łyżki jogurtu,
- sól, pieprz.


Piersi z kurczaka rozbijamy, oprószam pieprzą i solą. Naczynie żaroodporne smarujemy olejem. Dno wykładamy rozbitymi kawałkami kurczaka. Marchewki i pietruszkę trzemy na tarce o grubych oczkach. Wrzucamy na patelnie i przesmażamy 5 minut. Solimy. Przekładamy na piersi. Wygładzamy i dociskamy. Majonez mieszamy z jogurtem i doprawiamy solą i pieprzem. Smarujemy marchewkowo - pietruszkowy wierzch. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. na ok. 40 - 45 minut. I gotowe:)



Roladki z piersi kurczaka w sosie pomidorowym

Przy moim mężu, mój blog powinien się nazywać: Piersi z kurczaka na 1000 sposobów. Ta część kurczaka to najlepszy dla niego obiad. Na udka czy skrzydełka kręci nosem, nie mówiąc już o całym pieczonym kurczaku. Najczęściej zatem przygotowuje właśnie piersi z kurczaka. Żeby nie jeść w kółko tego samego, muszę wykazywać się kreatywnością. Wczoraj wymyśliłam na obiad roladki z piersi z kurczaka obtoczone w płatkach kukurydzianych, nadziewane mozarellą i papryką. Podałam je z ryżem i sosem pomidorowym. Pycha obiad. Najlepsze są zaraz po zrobieniu, ale na drugi dzień też można je zjeść. Polecam.


Potrzebujemy:
Na roladki:
- 3 podwójne piersi z kurczaka,
- 2 kulki mozarelli,
- 1 czerwona papryka,
- kilka garści płatków kukurydzianych,
- 1 roztrzepane jajko,
-sól, świeżo mielony pieprz.
Na sos:
- 250 ml passaty pomidorowej,
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego,
- 2 niewielkie lub 1 duży ząbek czosnku,
- 1/4 łyżeczki cukru,
- bazylia, oregano, pieprz,sól.

Mozarelle kroimy na plastry, paprykę na podłużne, cienkie kawałki, a płatki kukrydziane kruszymy na drobne kawałki (można to zrobić wkładając do foliowej torebki i uderzając wałkiem lub kruszyć w rękach). Pojedynczą pierś z kurczaka rozbijamy na duży płaski płat. Następnie z obu stron oprószamy solą i pieprzem. Na każdym, zaczynając od początku układamy wzdłuż dwa plasterki mozarelli. Na brzegu układamy 2 lub 3 kawałki papryki i zwijamy. Każdą roladkę obtaczamy w jajku, a potem w płatkach. Odkładamy do żaroodpornego naczynia. Można dla pewności żeby się nie rozwinęły przekłuć wykałaczką na środku. Gotowe roladki wstawiamy do rozgrzanego piekarnika do 180 st. C. Pieczemy 30 - 40 minut.
Mi zostało trochę papryki więc poukładałam ją na folii aluminiowej i wstawiłam razem z roladkami. Po upieczeniu zerwałam skórkę,lekko posoliłam i podałam do obiadu.

W tym czasie gotujemy ryż i robimy sos pomidorowy.

Passatę wlewamy do rondelka. Gotujemy na niewielkim ogniu ok. 15 minut aż zacznie gęstnieć. Dodajemy koncentrat pomidorowy, przeciśnięty przez praskę czosnek, doprawiamy solą, cukrem, pieprzem, bazylią i oregano. Po ok. 5 minutach sos powinien być gotowy. 

Na talerz wykładamy ryż, polewamy go kilkoma łyżkami sosu, przekładamy roladki oraz pieczona paprykę. Smacznego :)


niedziela, 9 lutego 2014

Bułeczki odrywane pomarańczowo-czekoladowe

... czyli moja wersja chlebka bułgarskiego. Jak tylko spróbowałam oryginalnej wersji tego wypieku drożdżowego, na myśl przyszło mi wzbogacenie go o aromat pomarańczy i czekolady. Tak też zrobiłam. Bułeczki wyszły naprawdę pyszne, puszyste i aromatyczne.



Potrzebujemy na ciasto:
- 500 g mąki pszennej,
- 2 jajka,
- 1 łyżka soku pomarańczowego,
- skórka otarta z 1 pomarańczy,
- 2 łyżki oleju słonecznikowego lub rzepakowego,
- 2 łyżki cukru,
- pół szklanki startej i wyciśniętej z soku marchwii,
- 0,5 łyżeczki soli,
- czubata łyżeczka drożdży suszonych.
Ponadto:
- 50 g startej na drobnej tarce gorzkiej czekolady,
- żółtko roztrzepane z 1 łyżką mleka,
- garść migdałów,
- 1 łyżka cukru.

Tak jak w poprzedniej wersji - wyrabiamy ciasto drożdżowe z podanych składników. Odstawiamy w naoliwionej misce do podwojenia objętości. Wyjmujemy ciasto na stolnicę. Wyrabiamy chwilę, dzielimy na cztery części, każdy rozwałkowujemy na koło. Na tak powstałe koło posypujemy po 1/4 całej porcji startej czekolady. Przykrywamy drugim kołem. Dociskamy. Znowu sypiemy na całej powierzchni czekoladą.Układamy na pierwszy, dociskamy... I tak do czwartego. Na ostatni również sypiemy czekoladą.
Teraz kroimy na 8 trójkątów, każdy zwijamy od szerszego boku do wąskiego. Tak jak w przepisie na chlebek bułgarski (poprzedni post). Zwinięte trójkąty układamy w wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Odstawiamy przykryte ściereczką w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 30 minut.



W tym czasie przygotowujemy migdały. Wrzucamy je do szklanki zalewamy wrzątkiem. Odstawiamy na 1 minutę. Wodę odlewamy, a migdały obieramy. Przekładamy je na np. na kawałek papieru do pieczenia i siekamy na mniejsze kawałki. Przesypujemy do suchej szklanki. Dodajemy cukier i mieszamy razem. To będzie posypka.

Wyrośnięte bułeczki smarujemy żółtkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka. Obsypujemy migdałami z cukrem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. C. na 30 - 35 minut. Tak samo jak poprzednio. Jeżeli za szybko zaczną się rumienić, należy przykryć folią aluminiową.


Aromatyczne bułeczki pomarańczowo-czekoladowe z dodatkiem marchwii